Imię, Nazwisko sir Arthur Kirkland
Urodziny: 14 październik 1066
Oficjalna Nazwa Kraju: United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland
Charakter: Poznajcie sir Arthura Kirklanda. Ten wspaniały Brytyjczyk nie ma lekkiego charakteru... Ba, nazwać go ciężkim, to wciąż niedomówienie. Po części z tego właśnie powodu jest strasznym samotnikiem i jedynymi przyjaciółmi jakich posiada, są niewidzialne dla innych stwory z baśni. I to jest kolejnym (tuż po Brwiach) powodem do jeszcze bardziej prostackich (niż te o Brwiach) żartów. Poza tym jest cyniczny, arogancki i opryskliwy... Ale jest PRAWDZIWYM gentlemanem. Poza tym jest wybitnie drażliwy i pije zdecydowanie za dużo (A czy Twoja wątroba Cię ostrzega?). Wybitny hipokryta. Jako hobby przyjął sobie wytykanie innym wad i niepoprawnych zachowań, chociaż sam nagminnie zachowuje się identycznie. Zupełnie nie potrafi okazywać uczuć, jeśli w ogóle coś takiego jak uczucia w jego przypadku istnieje. Wszystko chowa gdzieś tam pod grubą skorupą sarkazmu, którą to zasłania się przed światem i jeśli komukolwiek w ogóle zechce się przez nią przebijać, może okazać się, że Kirkland nie jest aż tak okropny, jak mogłoby się wydawać, a w skrajnych przypadkach nawet da się z nim normalnie porozmawiać. Cóż... Można jeszcze dodać fakt, że jego kuchnia jest najlepsza na świecie. O wiele lepsza od kuchni tego żabojada i nie rozumie tych wszystkich idiotów, którzy tego nie doceniają. Żeby tak może teraz coś napisać o nudnej historyjce. Najbardziej udany synek Brytanii, a ojcem jest SKANDYNAWIA! Nie Germania, bloody hell. Całe długie dzieciństwo był dręczony przez Szkota, troszczył się o Ulster, a o niego z kolei troszczył się Evan. Spokoju nie dawał mu też jeden żabojad, z którym toczył dwie długie wojny. Następnie Arthur wszedł okres młodzieńczego buntu i zaczął za statku wraz z załogą wieść żywot pirata. Yo-ho, yo-ho, a pirates life for me! >:I Pił, grabił, abordażował i wyrywał panienki. Już wcześniej nie potrafił przegrywać, ale od tego czasu do celu mógł dążyć chociażby po trupach. Potem wrócił do siebie i wiódł żywot szlachcica na dworze królewskim (chociaż nie tak dawna przeszłość wciąż dawała o sobie znać). Bardzo blisko był z Elżbietą I Tudor, z którą według niektórych wziął ślub (Słynne słowa królowej: I'm married to my country). Kolejnym jego zainteresowaniem był dramaty, chociaż nie poświęcił temu zbyt dużej uwagi. Ot, częściej chadzał do teatru. W międzyczasie znalazł sobie pierwszego podopiecznego, mianowicie pewną kolonię na zachodzie... Amerykę. Niestety niedługo dane im było bawić się w rodzinkę, niewdzieczny smarkacz wywalczył sobie niepodległość. Od tamtego czasu Arthur alergicznie raguje na jakiekolwiek wzmianki o tym temacie (a 4 lipca końmi go z łóżka nie wyciągniesz). Co chwila przybywało mu nowych wychowanków i to jeden, to drugi, szedł w ślady Alfreda. Wojna nie wyszła mu na zdrowie, zwłaszcza bombardowanie Londynu zniósł dosyć ciężko. A potem przyszedł kryzys wieku średniego. Punk! Muzyka, ciuchy, dosłownie wszystko. Odkrył w sobie talent basisty i zachowywał się jak w starych, dobrych, pirackich czasach. Jednak ta "faza" też mu przeszła i mamy przed sobą dobrze obeznanego w savoi-vivru gentlemana, który codziennie o 17:00 chociażby się waliło, musi wypić herbatę. Nawet po Gallipoli herbata była na pierwszym miejscu (co skutkowało przegraniem bitwy). Dnie spędza siedząc samotnie w rezydencji, czytając gazety i haftując. W ogrodzie uprawia swoje ukochane róże, a cza umilają mu dodatkowo pogaduszki z wróżkami. A tak na stronie, nie ma chyba osoby, która denerwowałaby go bardziej niż Franics Bonnefoy. Brytyjczyk po prostu nie potrafi ścierpieć widoku tej żaby... No chyba, że jest pijany. I wcale go tak naprawdę nie traktuje jak przyjaciela.
Wygląd: Pomimo przyzwoitych 175 cm wzrostu, nikt nie bierze go na poważnie. Powodem są prawdopodobnie krzaczaste Brwi, pamiątka rodzinna Kirklandów. Jednak wraz ze szmaragdowymi oczami i rozczochranymi blond włosami tworzą ideał Anglika, sir Arthura Kirklanda. Zazwyczaj można wyczuć od niego zapach morza, deszczu i herbaty. Kiedy nie ma na sobie munduru, jako prawdziwy gentleman nosi koszule i bezrękawniki z dekoltem w serek. Do tego nieodłączny krawat. Pomimo dość szczupłej sylwetki ma całkiem ładnie wykształcone mięśnie
Cecha Charakterystyczna:** Prawdziwe, brytyjskie brwi
Ciekawostki:***
- Jest niesamowicie utalentowanym kucharzem, a to po prostu inne kraje go nie doceniają.
- Tak samo ma się sprawa ze zdolnościami magicznymi. W końcu włada różdżką lepiej od Merlina >:I
- Reaguje alergicznie na jakiekolwiek wzmianki o niepodległości
- NIENAWIDZI Francy
- Swego czasu poślubił królową Elżbietę I, a po tych wszystkich latach wciąż za nią tęskni
- Codziennie o 17 obowiązkowo wypija filiżankę herbaty... A poza tym jeszcze kilkanaście o innych porach dnia
- Ma dwa ulubione miejsca. Swój dom i pub w którym spędza połowę swojego tygodnia