Zatrzymać się przed wjazdem do małego lasku westchnąć z sentymentu.
To już tu. Tu jest dom. Powiedzieć do siebie, i wjechać w wyłożoną kostką ścieżkę do domu. Wyjechać z niej na niewielkie podwórze, przed którym stoi dom. Ani duży, ani mały. Pomalowany na jasny odcień pomarańczu, z dużymi dębowymi drzwiami , do których się idzie po kilku małych schodkach; z niewielkimi oknami, przyozdobionymi staroświeckimi drewnianymi okiennicami, otwartymi szeroko do zewnątrz. Domek jest dwupiętrowy i wcale nie tak straszny jak go opisują, ma także czerwony dach i komin. Niczym ze starych baśni, ogrodzony drewnianym płotem; i z psią budą, i tęczą kwiatów dookoła niego. A dookoła cisza i tylko szum drzew Tutaj spędziła większość swego życia i tu wychowała Rosyjkę i Nataszkę.
Otrzeć łzę wzruszenia.
Dom jak dom. Ważne, żeby dobrze się mieszkało.
Przejść przez ogród, ominąć starą lipę, na której zawieszona jest huśtawka, i wejść od tyłu domu. Do kuchni. Dosyć sporej, tradycyjnej kuchni, pełnej szafek i szafeczek, choć schludnie urządzonej. Na której ścianach wiszą sobie ozdoby z motywami folklorystycznymi. Przejść przez kuchnię do przedpokoju, minąć duży pokój, łazienkę i schody do piwnicy. Wejść na piętro, zajrzeć do sypialni, a potem na strych. Ze strychu wyjść na dach, spojrzeć przed siebie i zachwycić się pięknem świata.
To właśnie masz zrobić, gdy tu przyjedziesz.